poniedziałek, 7 lipca 2014

Nicholas Sparks - "Szczęściarz" - książka + film


Lato już się rozpoczęło, ale moje rozleniwienie nie ustąpiło. Nadal napawam się ciszą, spokojem, nic nie robieniem - po prostu  nudą :) W pozytywnym słowa tego znaczeniu. Coś podczytuję, coś pooglądam, coś zjem. I jak na razie do szczęścia mi to wystarczy.

"Szczęściarz" jest moim 4 spotkaniem ze Sparksem i jakże udanym! Coraz bardziej przekonuje się do tego, że po jego powieści mogę sięgać w ciemno i wiem, że raczej się nie zawiodę. Jak w trzech na cztery razy najpierw obejrzałam film, a później przeczytałam książkę. Takie rozwiązania lubię najbardziej. W "Bezpiecznej przystani" zrobiłam odwrotnie i film, muszę przyznać, trochę mnie nudził.

Jest to opowieść o byłym żołnierzu, który wyrusza w pieszą podróż ze swoim najlepszym przyjacielem - owczarkiem niemieckim i jego celem do osiągnięcia jest znalezienie dziewczyny ze zdjęcia. Dla niego jest to nie tylko zwykła dziewczyna. Zdjęcie staje się jego talizmanem, "metodą" na szczęście. Dlaczego? Uniknięcie śmierci kiedy jego przyjaciel obok zginął jest chyba niezłym wytłumaczeniem. Jest to romans, czyli po parunastu, parudziesięciu stronach możemy się domyślać, co się stanie jednak na pewno powieść nie jest banalna, nudna, mocno przewidująca. Dobrym rozwiązaniem było także przeplatanie fabuły  - czasów kiedy Logan Thibault służył w armii - jego wspomnienia i teraźniejszość.
Logan nie ma tyle odwagi, żeby od razu wyjaśnić dlaczego przybył na pieszo do malutkiego miasteczka w Hampton. Zatrudnia się u babki Elizabeth, bo tak dziewczyna ma na imię, przy pomocy z psami. Beth musi się opiekować swoją babcią i dzieckiem, a do tego ma na głowie byłego męża, którego do najdojrzalszych nie możemy zaliczyć. Mężczyzna nadal jej pragnie, uważa, że pasują do siebie i kiedy widzi, że Logan pracuje u niej, Keith, jako zastępca szeryfa i wnuk najbogatszego i najbardziej wpływowego obywatela miasteczka, zaczyna węszyć, co skłoniło młodego mężczyznę do przyjazdu do Hampton.

Jest to wspaniała i wyjątkowa opowieść. Możemy w niej znaleźć miłość, przyjaźń, poświęcenia, problemy z wychowaniem, odpowiedzialnością, ale także te gorsze cechy jak nienawiść, złość. Powieść bardzo dobrze mi się czytało i było żal ją skończyć. Może i nie wylałam morza łez jak w poprzednich książkach, ale było mi bardzo smutno

W książkach Sparksa podoba mi się to, że jest wielu narratorów. Każdy rozdział opowiadany jest na zmianę przez inną osobę, z innego punktu widzenia. Dzięki temu całe zdarzenie, historię poznajemy lepiej i bardziej możemy się w nią wgłębić.


Co do filmu...
Zac Efron nie za bardzo mnie urzekł, jego drewniana mina i zachowanie irytowało mnie jednak kiedy oglądam już po raz enty to przyzwyczajam się do jego "stylu" gry :). Natomiast bardzo spodobała mi się aktorka, odtwórczyni głównej roli. Nie wiem co dokładnie mi się w niej podoba, ale ma "to coś".


Film i książka są do siebie bardzo podobne. Nie ma wielkich różnic, co jest na plus, bo wg mnie książka jest dobra i nie warto za dużo zmieniać do ekranizacji.Postacie są wiarygodne, da się je lubić. Jednych mniej, drugich bardziej. Znowu się powtarzam, ale uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam małe amerykańskie miasteczka! No po prostu mają w sobie coś, że chce ciągle i ciągle je oglądać na ekranie.

2 komentarze:

  1. Książki nie czytałam, a film uwielbiam: >

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam film a obecnie czytam książkę - Szczęściarz :) Wiem, że nie w tej kolejnosci, w jakiej powinnam, ale jak na razie jestem zadowolona z lektury.

    OdpowiedzUsuń