piątek, 29 listopada 2013

Stephen King - "Dallas'63"

Za powieściami fantastycznymi nie przepadam, a wręcz nienawidzę. Są dla mnie bardzo nudne i nużące, ale w pełni rozumiem miłośników tego gatunku. Ja lubię kryminały czy romanse, a ktoś inny w/w powieści fantastyczne. Jednak przyznaję się, ze od czasu do czasu zainteresuje mnie jakaś książka, gdzie bohaterkami są czarownice (Zapach spalonych kwiatów) czy wampiry (Księga bez tytułu). Właściwie tak zaczęła się moja przygoda z książkami. Do Dallas’63 podeszłam neutralnie. Nie kupiłabym jej, gdyby nie to, że akcja toczy się w latach 60. i ma związek ze śmiercią Kennedy’ego.


Chyba większość ludzi pamięta scenę, kiedy Jackie Kennedy w swojej słodko różowej garsonce z krwią na pończochach i kawałkami czaszki na spódnicy towarzyszy jako świadek zaprzysiężenia nowego prezydenta USA - Lyndona Johnsona. John Kennedy zginął w zamachu w ’63 roku w Dallas. Wystrzeliły trzy kule, gdzie ostatnia była strzałem śmiertelnym. Nie było żadnych szans na uratowanie prezydenta. A jakby stało się inaczej? Co jeśli Lee Oswald zostałby powstrzymany w tym pamiętnym dniu? Gdyby nie było „ostatniej” podróży najważniejszej głowy USA do Parkland Hospital?

Głównym bohaterem powieści jest Jake Epping, nauczyciel angielskiego w jednej ze szkół średnich w prowincjonalnym miasteczku w Lisbon Falls. Jake po rozwodzie z żoną żył z dnia na dzień. Nigdy nie płakał, nawet kiedy chciał to nie mógł. Pewnego dnia dostaje napisane wypracowanie Harry’ego Dunninga – szkolnego woźnego, który wzruszył nauczyciela swoją okropną, ale prawdziwą historią z lat 60.
Przyjaciel Jake’a, Al, odkrył w swojej przyczepie tajemniczy portal, dzięki któremu można się cofnąć do roku 1961. Jeden warunek – kiedy wyjdziemy z powrotem z portalu i chcemy się znowu cofnąć, wcześniejsze dokonania zostają zresetowane. Właściciel przyczepy namawia Jake’a na odważny krok – ma cofnąć się w czasie i uratować życie prezydenta. Szokujący pomysł? Owszem, ale mimo to,  mężczyzna postanawia spróbować i w między czasie pomóc Hannry’emu. Czy uda mu się uratować 35. prezydenta USA, Johna F. Kennedy’ego? Przeczytajcie sami!

Jak w prawie wszystkich książkach Kinga jakie dotąd przeczytałam, czyta się wspaniale. King kolejnym razem zrobił kawał dobrej roboty. Wydaje się jakby narrator siedział obok mnie i opowiadał mi to wszystko przy kubku dobrej kawy i ciachu. Są opisy, są dialogi, wszystko w dobrych proporcjach. Książka jest bardzo gruba, według mnie o 150 stron mogłaby być krótsza, ale nie narzekam. Jedynym minusem jest zakończenie, które zdziwiło mnie i trochę zawiodło. Było za bardzo wymyślone, prawie nierealne, ale w końcu to fantastyka.

Parę dni temu USA obchodziło 50. rocznicę śmierci JFK. W telewizji puszczano wiele programów biograficznych o jego życiu, prezydenturze i śmierci. Nie wiemy do końca, kto tak naprawdę zabił prezydenta. Zatrzymany Lee Oswald został zastrzelony parę dni po zamachu, a wszystkie akta dotyczące Johna zostały utajnione. Sprawę zamknięto. Chyba nigdy nie dowiemy się kto zabił Kennedy’ego.

Gorąco polecam Wam film „JFK”. W rolach głównych Kevin Costner, Sissi Spacek i  Tomy Lee Jones.  

sobota, 23 listopada 2013

Lois Banner - "Skłócona z życiem. Intymna biografia Marilyn Monroe"



Marilyn Monroe jest jedną z moich ulubionych aktorek. Z wielką chęcią sięgam po jej najbardziej znane filmy, np. "Pół żartem, pół serio", "Mężczyźnie wolą blondynki", czy "Słomiany wdowiec", jak te mniej znane: "Nie ma to jak show", czy "Przystanek autobusowy". Jednak to mi nie wystarcza, dlatego jak mam okazję, sięgam po biografie. Napisana na 50. rocznicę śmierci Marilyn, została wydana, jak zapewnia wydawnictwo "najpełniejsza biografia, na którą czekali wszyscy fani". Słowa: "Szokująca!, Tajemnica!, Nieznana!" dodatkowo zachęcają do kupna.





Marilyn Monroe nie miała łatwego życia. Chora psychicznie matka, rodziny zastępcze, sierociniec małżeństwo w bardzo młodym wieku zakończone rozwodem, brak ojca. Można by wiele wymieniać, ale chyba najbardziej na jej psychice odcisnęło to ostatnie, czyli brak ojca. Nigdy nie dowiedziała się, kto właściwie nim był. Wiele źródeł podaje, że najlepszym kandydatem jest Charles Stanley Gifford. Marilyn do tej roli przypasowała, jako obraz idealnego ojca, znanego aktora, Clarka Galbe'a. W wieku wczesnoszkolnym Norma nie była zbyt urodziwą dziewczyną. Dopiero jako nastolatka jej postura zaczęła się zmieniać, umięśnione ciało się uformowało. Lubiła wtedy nosić obcisłe sweterki, które eksponowały jej kształty. Jako dorosła kobieta nie przestała lubować się w ciaśniejszych ubraniach, które, trzeba przyznać, dobrze na niej leżały. Z biografii możemy się dowiedzieć, że jej problemy z tabletkami, które zażywała oraz spóźnianiem rozpoczęły się dopiero kiedy stała się ikoną seksu. Nie chciała być tak postrzegana. Marzyła, żeby dano jej zagrać w dramatycznych rolach, gdzie mogłaby pokazać swój talent aktorski. Jednak reżyserowie widzieli w niej tylko głupiutką blondyneczkę, która ma ładnie wyglądać i jeszcze lepiej się sprzedawać. Jej kolejne małżeństwa, z Joe DiMaggio i Arturem Millerem, zakończyły się fiaskiem. Przez ostatnie swoje lata życia Marilyn chodziła na terapię do znanego w tamtych czasach psychoanalityka, Ralpha Greensona, który zamiast trzymać kontakty pacjent-terapeuta, stał się jej przyjacielem, bez którego nie potrafiła żyć. Aktorka lubiła dużo czytać, pisała wiersze, które Norman Rosten nazwał mroczną i niepokojącą.


"Wielu ludzi chce uważać mnie za niewinną, więc tak wobec nich się zachowuję. Gdyby zobaczyli we mnie demona, znienawidziliby mnie (...). Nie jestem jedną osobą i za każdym razem zachowuję się inaczej. Przez większość czasu nie jestem tym, kim chciałabym być - a już na pewno nie jestem słodką idiotką, jak o mnie mówią, nimfomanką z wielkimi cyckami"


Norma Jane była zagubioną dziewczyną, a później kobietą. Jej alter ego, Marilyn Monroe, pochłonęło ją całkowicie by na samym końcu wypluć. Największe marzenie nie zostało spełnione, a mianowicie zostanie matką. Na temat jej śmierci krąży chyba tysiące teorii spiskowych - samobójstwo, morderstwo przez CIA, prezydenta USA, Johna Kennedy'ego. Mogłabym wymieniać i wymieniać. Moim zdaniem nigdy nie dowiemy się, co tak naprawdę zabiło Marilyn. Jej akta zaginęły i do tego czasu nie zostały odnalezione. Dodatkowo aktorka przed samą śmiercią schudła, kupiła nowe ubrania, miało dokończyć film "Something's Got to Give" (gorąco polecam, mimo że niedokończony bardzo mi się podobał). Są też pogłoski o powrocie do swojego drugiego małżonka, Joego DiMaggio, który odprowadzał ją w jej ostatniej drodze życia. Aktorka zaczęła dostawać propozycje w zagraniu w filmach dramatycznych, w których bardzo chciała zagrać i zerwać z etykietą "słodkiej idiotki".


Lois Banner odwaliła kawał dobrej roboty. Ostatnie 100 stron to właściwie same tytuły książek, wywiadów, na podstawie których powstała książka. Poznajemy życie aktorki od dnia narodzin, a sama biografia rozpoczyna się od jej prababki i strona po stronie zbliża nas do Marilyn. Jednak wydaje mi się, mimo że to biografia, było za dużo nazwisk, tych mniej jak i bardziej ważnych, które można  by było opuścić. Kiedy mamy taki natłok wydarzeń, zapominamy o połowie osób, które przetoczyły się w książce. Dla mnie było to dosyć męczące. Cieszy mnie jednak fakt, że sporo miejsca zajęło rozpisanie znajomości Marilyn i Johna Kennedy'ego, jej śmierć i wiele, wiele teorii spiskowych. 

Książka zawiera zdjęcia Marilyn od najmłodszych lat aż do śmierci.

"Życie jest cudowne, więc niech tam!"













Biografię polecam wszystkim, którzy tak samo jak ja, nie uważają Marilyn za pustą blondyneczkę, którzy chcą poznać prawdziwą aktorkę, która chciała, żeby ją szanowano i dano jej szansę zagrać dramatyczną rolę. Tutaj możecie przeczytać recenzję książki "Marilyn, ostatnie seanse"

czwartek, 14 listopada 2013

Giovanni Casanova - "Pamiętniki"

Kto nie słyszał o słynnym Casanovie? Jestem pewna, że każdemu to nazwisko obiło się o uszy. Gdy zauważyłam książkę „Pamiętniki” pomyślałam: „Casanova” był amantem i awanturnikiem, ale co dokładnie takiego robił?”


„Pamiętniki”  to opis podróży Casanovy po całej Europie. Jego rozterki miłosne. Dzięki tej książce możemy dowiedzieć się jakim naprawdę był człowiekiem. Poznajemy jego tradycję i styl życia. Oczywiście, lubił młode, powabne kobiety, a czasem dopiero dorastające dziewczyny, ale to nie wszystko. Casanova był naprawdę zdolny do pokochania kobiety. Nawet więcej. Pokochał kobietę, jednak małżeństwo nie było dla niego. Zawsze miał wybór i zawsze pozwalał odejść ukochanej.


„Pamiętniki”, które ja czytałam były bardzo skróconą formą. Wybrane opowiadania spośród 15 tomów pełnych przygód i rozterek sławnego amanta zamieszczone w jednym, małym tomiku. Książkę czytałam z wielkim skupieniem, żeby jak najwięcej zapamiętać i wczuć się w czasy, w których żył Giovanni. Nie było łatwo tak przewertować pamiętnika i koniec. Ze względu na język, którym posługiwano się tamtych czasach, trzeba czytać w pełnym skupieniu.

sobota, 9 listopada 2013

Peter James - "Taka piękna śmierć"

Pogoda za oknem nie należy do moich ulubionych. Deszcz, wiatr nie zachęcają do spacerowania. Moje przebywanie na dworze zaczyna i kończy na drodze do szkoły. Idealna na jesienne wieczory okazała się powieść Petera Jamesa "Taka piękna śmierć". Klimat angielskiego miasteczka i pogody panującej w Anglii spełnia swoje zadanie. 

Peter James jest angielskim pisarzem thrillerów i powieści kryminalnych. Relugarnie uczestniczy jako obserwator policji hrabstwa Sussex, stąd zna bardzo dobrze procedury policyjne, które świetnie opisuje w książkach.


W Brighnton policja znajduje okaleczone ciało. Sprawę prowadzi Roy Grace, policjant, który wciąż próbuje znaleźć swoją żonę, która przed dziewięciu laty zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Sprawa stoi w miejscu do czasu, kiedy Roy dowiaduje się o płycie CD znalezionej w zatłoczonym pociągu przez Toma Bryce’a. Płyta ginie w dziwnych okolicznościach, jednak policjant odrywa powiązanie pomiędzy okrutnym morderstwem a CD. Tom Bryce, który za namową swojej żony, Kelie, postanawia powiedzieć o znalezisku policji, wpada w poważne kłopoty… Jaki związek ma płyta, osoba, która ją zgubiła oraz znalezione zwłoki? Czy Tom dobrze zrobił, powiadamiając policję, tym samym narażają rodzinę na wielkie niebezpieczeństwo?


Książka jest ciekawa, wciąga i trzyma w napięciu do ostatniego rozdziału. Jedynie co mnie irytuje to Kelie, nie wiem dlaczego, ale nie potrafię jej polubić. Może dlatego że jej płytkość doprowadza mnie do szału. Na szczęście na co dzień nie muszę się spotykać z takimi osobami.
Minusów żadnych nie zauważyłam, jedynie opis osób mógłby być bardziej szczegółowy.

 Z twórczością Petera Jamesa spotykam się po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. 

poniedziałek, 4 listopada 2013

Agata Christie „Wigilia wszystkich świętych”

Wielka szkoda, że u nas nie obchodzi się Halloween. Jest w tym wiele zabawy, dużo przygotowań. Właśnie w tym roku postanowiłam się wczuć w klimat, może nie święta przebierańców, ale w nastrój wieczoru 31 października i 1 listopada. Na tą okazję wybrałam kryminał mojej ulubionej autorki książek, Agaty Christie. Muszę przyznać, że długo naszukałam się powieści, ale że z natury jestem uparta i jak sobie postawię cel, to za wszelką cenę próbuję go osiągnąć. I tak było tym razem. Książkę „Wigilia wszystkich świętych" po długich poszukiwaniach, powolnej utraty nadziei,  wpadła w moje łapki.
Zbliża się Halloween. W przeddzień święta pani Drake organizuje dla swoich uczniów przyjęcie przebierańców.  Organizatorka wymyśla najróżniejsze zabawy, m. in. łapanie palących rodzynek. Towarzyszą jej sąsiadki i przyjaciółki. Zjawia się także znana autorka kryminałów, Adrianna Olivier. Nie dla wszystkich przyjęcie jest udane. Na przyjęciu zostają wypowiedziane słowa, że tylko morderstwo by mogło uatrakcyjnić zabawę. Jak się okazało, były to słowa prorocze. Ofiarą zostaje dziewczynka, która „utopiła się” w wiadrze z wodą. Kim jest morderca? Pisarka ściąga do miasteczka swojego drogiego przyjaciela – Herkulesa Poirota. Nasz belgijski detektyw dowiaduje się ciekawych rzeczy, między innymi, że młoda dama, przebrana w strój pszczoły, twierdzi, ze parę lat temu widziała mordercę.


Nie zgadłam kim jest morderca, ale książka tak bardzo mnie nie zachwyciła. Niby Halloween, trupy, straszne ozdoby. Powiem tak: klimat był, ale go nie było. Obejrzałam film na podstawie książki z Davidem Suchetem w roli głównej. Film bardziej pozwolił mi zakosztować tej aury Halloweenowej nocy. W książkach Agaty, gdzie występuje Poirot, wolę te książki, gdzie oprócz detektywa towarzyszy mu także detektyw-amator i przyjaciel, Arthur Hastings. Nie wiem na czym to polega, może dlatego, że towarzysz jest narratorem, czyta się o wiele lepiej. Jednak, żeby nie było, że jestem na nie, książka momentami mnie rozbawiła. Jedną z takich rzeczy było paradowanie Poirota po błocie, lesie i polanach w lakierkach, bo jak uważa: "trzeba zawsze wyglądać z klasą".


Moje małe hobby ;)


Książka może nie jest najlepsza na początek przygody z pisarką, ale na poznawanie nowych powieści, przygód, jak najbardziej.

piątek, 1 listopada 2013

Judith Gould - "Grzechy" tom 1, 2



Helene Junot, założycielka sławnego pisma "Les Modes" poświęconego modzie, nie ma łatwego życia. Od feralnego dnia, w którym Niemcy weszli do Paryża i uprowadzili jej matkę oraz zabili opiekunkę, życie siedmioletniej dziewczynki i jej rodzeństwa - starszego brata Edmonda, siostry Catherina i najmłodszej Marie, legło w gruzach. Ciągła ucieczka przed Niemcami ścigającymi ich za zabicie z konieczności żołnierza, kolaborantami gotowymi wydać rodzeństwo w zamian za pieniądze, nędza, ubóstwo... Jednak dzielna Helene się nie poddaje. Jej główny cel? Zemszczenie się na osobach, które w przeszłości uprzykrzyły jej życie i pomszczenie zmarłych. Dzięki sukcesie jaki zdobyła ma możliwość osiągnąć cel, ale wrogowie dziewczyny mają inne plany. Ich cel? Zniszczyć Helene Junot International.




Dwa tomy książki pochłonęły mnie całkowicie. Z początku byłam dosyć sceptycznie nastawiona. Wojna? Bieda? Nie tego oczekiwałam. Jednak kiedy czytałam, nie potrafiłam się oderwać. bardzo cieszył mnie fakt, że akcja powieści toczy się we Francji, a później także w stolicy kraju - Paryżu. Helene polubiłam od pierwszej strony. Emanowała z niej władczość, przebiegłość, ale także kobiecość, klasa. Z jednej strony "kobieta z jajami", z drugiej samotna, zagubiona dziewczyna. Akcja toczy się w latach 60. XX wieku, kiedy rola kobiety zamykała się na prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci. Kobietom trudno był wybić się ponad władzę mężczyzn. Nieszczęścia jakie spotkały Helene utwardziły ją, ale nie pozbawiły uczuć. Jak każda kobieta chciała być kochana i sama chciała kochać. Pragnęła, aby jej cały życiowy dorobek przejęły jej dzieci.

Sięgając po książkę Judith Gould nie zawiodłam się, wręcz przeciwnie, nabrałam jeszcze większej ochoty na poznacie reszty powieści.

Na podstawie książki został nakręcony miniserial o taki samym tytule. W rolę Helene wcieliła się Joan Collins. Koniecznie muszę go obejrzeć i porównać, czy jest tak samo dobry, jak wersja papierowa.