poniedziałek, 4 listopada 2013

Agata Christie „Wigilia wszystkich świętych”

Wielka szkoda, że u nas nie obchodzi się Halloween. Jest w tym wiele zabawy, dużo przygotowań. Właśnie w tym roku postanowiłam się wczuć w klimat, może nie święta przebierańców, ale w nastrój wieczoru 31 października i 1 listopada. Na tą okazję wybrałam kryminał mojej ulubionej autorki książek, Agaty Christie. Muszę przyznać, że długo naszukałam się powieści, ale że z natury jestem uparta i jak sobie postawię cel, to za wszelką cenę próbuję go osiągnąć. I tak było tym razem. Książkę „Wigilia wszystkich świętych" po długich poszukiwaniach, powolnej utraty nadziei,  wpadła w moje łapki.
Zbliża się Halloween. W przeddzień święta pani Drake organizuje dla swoich uczniów przyjęcie przebierańców.  Organizatorka wymyśla najróżniejsze zabawy, m. in. łapanie palących rodzynek. Towarzyszą jej sąsiadki i przyjaciółki. Zjawia się także znana autorka kryminałów, Adrianna Olivier. Nie dla wszystkich przyjęcie jest udane. Na przyjęciu zostają wypowiedziane słowa, że tylko morderstwo by mogło uatrakcyjnić zabawę. Jak się okazało, były to słowa prorocze. Ofiarą zostaje dziewczynka, która „utopiła się” w wiadrze z wodą. Kim jest morderca? Pisarka ściąga do miasteczka swojego drogiego przyjaciela – Herkulesa Poirota. Nasz belgijski detektyw dowiaduje się ciekawych rzeczy, między innymi, że młoda dama, przebrana w strój pszczoły, twierdzi, ze parę lat temu widziała mordercę.


Nie zgadłam kim jest morderca, ale książka tak bardzo mnie nie zachwyciła. Niby Halloween, trupy, straszne ozdoby. Powiem tak: klimat był, ale go nie było. Obejrzałam film na podstawie książki z Davidem Suchetem w roli głównej. Film bardziej pozwolił mi zakosztować tej aury Halloweenowej nocy. W książkach Agaty, gdzie występuje Poirot, wolę te książki, gdzie oprócz detektywa towarzyszy mu także detektyw-amator i przyjaciel, Arthur Hastings. Nie wiem na czym to polega, może dlatego, że towarzysz jest narratorem, czyta się o wiele lepiej. Jednak, żeby nie było, że jestem na nie, książka momentami mnie rozbawiła. Jedną z takich rzeczy było paradowanie Poirota po błocie, lesie i polanach w lakierkach, bo jak uważa: "trzeba zawsze wyglądać z klasą".


Moje małe hobby ;)


Książka może nie jest najlepsza na początek przygody z pisarką, ale na poznawanie nowych powieści, przygód, jak najbardziej.

3 komentarze:

  1. Muszę się przyznać, ale niestety jeszcze nie przeczytałam ani jednej ksiazki tej pisarki.Ale zmienię to, zmienie, tym bardziej że jakieś obszerne one nie są :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam, tym bardziej, że jak wspomniałaś, obszerne nie są, ale za to bardzo ciekawe :)

      Usuń