No i mamy wrzesień. Z jednej strony cieszę się, że powoli zbliżamy się do świąt, a z drugiej zaczyna brakować mi słońca, tych wszystkich kwitnących kwiatów, zwiewnych sukienek i balerinek. Zaczął się nowy rok szkolny, który, mam nadzieję, nie będzie gorszy od poprzedniego. Liczę jeszcze na to, że początek jesieni będzie słoneczny i pogodny, a temperatura nie będzie schodzić poniżej 10 stopni.
Czy można zakochać się w starym gruchocie? Czy miłość od
pierwszego wejrzenia jest możliwa… do samochodu? Samochód. Dokładnie plymouth
fury, rocznik 58. Gdy Arnie Cunningham ją zobaczył, od razu poczuł to coś,
czego nigdy w swoim siedemnastoletnim życiu nie doświadczył – miłość. Kiedy
pierwszy raz ujrzał ten samochód, nie było się nad czym rozczulać – zardzewiała
karoseria, pajęczyna mikropęknięć na przedniej szybie, brak reflektora to tylko
garstka zniszczeń i zapuszczeni, ale Arnie nie zwracał uwagi na brzydotę. Już
postanowił, że musi go mieć, a właściwie ją, Christine. Mogłoby się wydawać, że
historia się już kończy, ale kto by pomyślał, że wraz z zakupem
dwudziestoletniego, zepsutego samochodu, można się zmienić. Ta miłość staje się
obsesją, bo w Christine jest coś dziwnego, czego nie można wytłumaczyć. Budzi
niechęć, złość, a nawet strach. A to dopiero początek przygód ze starym
samochodem. Czy zakup auta za własne pieniądze i „odcięcie się od pępowiny”
rodziców wyjdzie nastolatkowi na dobre?
Książkę czyta się dobrze. Wydawać by się mogło, że narrator,
przyjaciel Arniego, Denis, siedzi obok nas i opowiada nam całą historię przy
kawie, na żywo. Ukazane są wszystkie zmiany i rozterki nastolatka – jego miłość
do auta, ta obsesja. Nic nie można powiedzieć na temat samochodu, nie dotykać
go, żeby nie zobaczyć zmiany właściciela. Z spokojnego, niezbyt urodziwego
chłopaka, przemienia się w kogoś, kogo nie znamy.
Sięgając po książkę nie wiedziałam dokładnie czego się
spodziewać po ponad 600-stroniczym tomisku jakim jest książka. Czytając Kinga,
wiele razy zawiodłam się. A tutaj miłe zaskoczenie. Książka idealnie wpasowała
się w ówczesny nastrój. Dodatkowym plusem było to, że czytałam o starym
samochodzie, w których jestem już od dłuższego czasu zakochana.
Jestem ciekawa ekranizacji z 1983 roku, czy jest tak samo
ciekawa jak książka. Może ktoś oglądał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz