sobota, 11 stycznia 2014

Kamerdyner (2013)

Kamerdyner (2013)W końcu sobota, w końcu, po taak długim tygodniu, wolne ;) Spełniając powoli moje postanowienie o obejrzeniu większej ilości filmów, wybór padł na Kamerdynera. Nie miałam żadnych uprzedzeń co do filmu. Jednak obsada - Oprah Winfrey, Robin Williams, Jane Fonda, tematyka i fakt, że akcja filmu najbardziej dzieje się do lat 70. XX wieku skłoniły mnie do obejrzenia.


Jest to historia pewnego czarnoskórego mężczyzny, który był kamerdynerem w Białym Domu, który na przestrzeni 3 dekad towarzyszył 7 prezydentom. Cała historia zaczyna się kiedy na oczach dziecka, Cecila Gainesa, białoskóry właściciel plantacji zabił jego ojca. Cecil jest bardzo zrozpaczony. Właścicielka plantacji, starsza kobieta, postanawia pomóc chłopakowi, zaczyna uczyć go usługiwania "lepszej" części ludzi, czyli białoskórym. I tak Cecil powoli, nie bez problemów i kłopotów, trafia do Białego Domu.
Musi także zawalczyć o swoją rodzinę i wybrać co jest ważniejsze - żona i dzieci, które przechodzą trudny okres czy bezgraniczne oddanie pracy?

Film z początku wciąga, później jest nieco gorzej. Cała historia od pierwszej minuty przykuwa uwagę i nie pozwala oderwać się od ekranu. Poznajemy ból i cierpienie towarzyszące chłopakowi z powodu koloru skóry. Rasizm, jaki był na początku XX i właściwie do lat 70. XX wieku jest przeogromny i  przeze mnie nierozumiany, bo jak można kogoś traktować jako gorszego, głupszego przez inny odcień skóry. Może chodziło o dowartościowywanie się, poczucie się, że ma się nad kimś władzę, że to od kogoś zależy los drugiego człowieka? Nie wiem.
kultura.wm.pl
W filmie jest wiele przykładów w jaki sposób nienawiść do czarnych była przedstawiana - inna część restauracji dla czarnych, inna dla białych, dwie kolejki do wodopojów, inne miejsca w autobusach, a za złamanie najmniejszej "zasady" - groźby, bicie, więzienie... Bardzo ważną rolę odgrywa Martin Luter King. To dzięki niemu jeden z synów Cecila angażuje się w walkę o wolność. Trafia do więzienia. Po każdym wyjściu jednak znowu walczy.

news.o.pl Minka Kelly grająca Jacquelline
Kennedy i James Mardsten grający
JFK
Niektórzy uważają, że film jest za bardzo patetyczny, propagandowy, a pojawienie się na końcu wątku o Obamie robi z filmu dno. Ja tak nie uważam, może i gra na uczuciach, chcąc nie chcąc wyzwala w nas (we mnie ;)) empatię i współczucie, ale nie przeszkadzało mi to, a raczej pomogło zrozumieć naprawdę, jak kiedyś traktowano ludzi innych od siebie. Może jest trochę płytki, bo jednak zmieścić w dwóch godzinach siedmiu prezydentów to nie lada wyzwanie. Brakowało lepszego poznania ich. Każdy aktor grający głowę USA miał na ekranie swoje dosłownie 5 minut, a nawet mniej. Poruszane były tylko sprawy dotyczące segregacji rasowej.


W księgarni zauważyłam książkę i właśnie się zastanawiam: film wyszedł na podstawie książki czy książka wyszła na podstawie filmu?

Podobna tematyka filmu jest w "Służących", którą swoją drogą, bardzo polecam ;)


3 komentarze:

  1. Bardziej niż ,,Kamerdyner" interesują mnie ,,Służące". Z tą książką (oraz z filmem) koniecznie muszę się zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Służące" oglądałam, a z książką jak najszybciej muszę się zapoznać ;)

      Usuń
  2. Nie oglądałam tego filmu, ale myślę, że w przyszłości się zapoznam z jego fabułą : )
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń