W małym miasteczku umiera, wydaje
się, w najbardziej naturalny sposób starsza kobitka Emilia Arnudell. Nie
wzbudziłoby to żadnych podejrzeń, ale denatka jest dziedziczką fortuny i przed
samą śmiercią napisała list do Herkulesa. Nasz mały Belg oczywiście zgadza się
na przyjazd, chętny pomóc w rozterkach staruszki. Całaj rodzina wie, że
pieniądze po ciotce dostaną dopiero po jej śmierci, więc cierpliwie czekają.
Gdy umiera, wszyscy są zszokowani wiadomością, że cały spadek zmarłej przypada
na jej damę do towarzystwa. Dla Hastingsa jest bardzo niezrozumiałe, dlaczego
sławny detektyw Poirot chce zagłębić się w tajemnice śmierci naturalnej. Jednak
tylko nasz Herkules wie, że może to nie było takie naturalne jak orzeknięto,
bowiem w liście zaadresowanym do Poirota, jest dużo ciekawych kwestii, które
muszą zastać sprawdzone. I tak, dla naszych turystów, wszyscy mają motyw i
wszyscy są podejrzani, stąd te przesłuchania. Herkules Poirot zatrudnia swoje
szare komórki i trafia na właściwy trop.
Większa część książki składa się
z zeznać wszystkich, którzy znali poczciwą staruszkę. Żeby nie było, książka
całkowicie mnie wciągnęła, może właśnie przez te dialogi. Czytało się bardzo
szybko, a trzeba przyznać, że jest to jedna z grubszych książek autorki. Bardzo
lubię połączenie Poirot + Hastings. Detektyw-amator jest świetnym narratorem i
powieści z jego udziałem czyta mi się o wiele lepiej, niż z samym Belgiem.
Kupiłam ostatnio jedną książkę Christie, ale ciągle się zabieram za przeczytanie... Muszę się w końcu przekonać do tego gatunku, a to może być dobry sposób :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam! :)
Usuń