„Mumia” jest kolejnym tomem przygód Jane Rizzoli i Maury
Isles. Muszę się przyznać, że jestem wielką fanką wszystkich książek, które
wyszyły spod pióra Tess Gerritsen. Każda książka, jaką dotąd przeczytałam (a
było już ich parę), nie zawiodła mnie pod żadnym względem.
Odnaleziona mumia w bostońskim muzeum miała być wielkim
odkryciem na światową skalę. Jednak nie wszystko poszło po myśli znalazcy. Po
szczegółowych badaniach na Panią X okazały się zaskakujące, bowiem wielkie
znalezisko okazało się mumią, ale współczesną, w nodze, w której znaleziono
kulę. I tutaj wchodzi nasza główna bohaterka tej książki, Jane Rizzoli.
Pierwszy rozdział książki był bardzo tajemniczy, aż
szokujący. Później tempo książki zwalnia, można powiedzieć, że nic ciekawego
się nie dzieje do znalezienia kolejnych zwłok. Nasza bohaterka ze swoim
partnerem Frostem zaczynają dochodzenie w sprawie zabójstw. W tym samym czasie
poznajemy pracownicę muzeum, tu jej imię,
która ucieka przez całe życie przed tajemniczym prześladowcą. Po
pojawieniu się zupełnie nowych wątków i tropów, akcja nabiera tempa. Rizzoli i Frost powoli odkrywają, co łączy
naszą spokojną, uczciwą i samotną dziewczynę ze współczesnymi mumiami. Rodzą
się kolejne pytania: dlaczego ktoś jest tak okrutny, żeby
zrobić coś takiego młodym kobietom.
Podsumowując, książka mnie zaciekawiła, ale jest jednak jedną ze słabszych powieści autorki. Z początku brakuje mi akcji, emocji, walnięcia z grubej rury. Rozwija się ona powoli. Zdecydowanie na plus są opisy specjalistyczne i prywatne sprawy bohaterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz