czwartek, 8 sierpnia 2013

Nora Roberts – "W blasku reflektorów"

Upał za oknem nie słabnie, choć mamy już wieczór. Ogromnie cieszę się z gorącego lata, ale o takiej temperaturze to nawet nie marzyłam. Chyba jest troszeczkę za ciepło, ale żeby nie było, że narzekam. Wcale tak nie jest. Zimą obiecałam, że nawet latem jak będzie 40 stopni ciepła to słówka nie pisnę. Dotrzymuję obietnicy :) A teraz do rzeczy - książka czeka. Po romanse Nory Roberts sięgam bardzo chętnie. Lubię jej styl pisania, lekkość w tym co tworzy. W blasku reflektorów to książka, w której zawarte są dwie historie z artystycznego klanu O’Hurleyów.
Kłamstwa i tajemnice

Abby, główna bohaterka powieści, wiedzie spokojne życie na wsi w Wirginni. Wychowuje dwójkę wspaniałych dzieci, hoduje konie i nic więcej do życie nie jest jej potrzebne. Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Do Abby przyjeżdża znany biograf, Dylan Crosby, żeby napisać biografię jej zmarłego męża – słynnego kierowcy rajdowego, Chucka Rockwella. Abby nie jest pewna, czy to na pewno dobry pomysł. Gdyby nie jej sytuacja materialna, nigdy by się na to nie zgodziła. Jedna musi myśleć o synach. Postanawia nie oprzeć się urokowi osobistemu pisarza i opowiadać tylko to, co uzna za stosowne. Dylan nie jest taki naiwny, jakby się wydawało i za wszelką cenę próbuję wycisnąć wszystkie sekrety kobiety. Z czasem Abby zmienia taktykę i chętnie opowiada o swoim zmarłym mężu, jednak Dylan wyczuwa, że to nie cała prawda…

Roztańczone życie
Maddy, jedna z trojaczek, jest wielką artystką. Całe jej życie toczyło się wokół sceny. Jej atutem był śpiew i taniec. Pewnego dnia kobieta zostaje zaatakowana, jednak za rogu wyskakuje mężczyzna i złodziej ucieka. Jak się okazuje, wybawicielem jest wpływowy właściciel firmy fonograficznej, Reed Valentine. Maddy, z natury impulsywna, zaprasza go, w geście podziękowania, na kolację u niej w domu. Reed zgadza się zaskoczony. Jednak czy cienie przeszłości pozwolą mu zakochać się w pięknej tancerce?

Książkę czyta się bardzo dobrze, nie nudzi, nie dłuży się. Czytając, poznajemy bardzo dobrze całą rodzinę O’Harleyów, ich historię, tradycję… Bohaterowie są dobrze opisani, może czasami lekko za idealni. Dla mnie, Abby za bardzo troszczyła się o innych, a za mało o samą siebie. Nawet gdy nie miała siły, wszystko musiało być zrobione przez nią, nie przyjmowała pomocy. Z drugiej strony, nie ma się czemu dziwić. Za to Maddy, jej siostra, za bardzo naiwna, impulsywna. W różnych sytuacjach w ogóle nie myślała, tylko coś palnęła, a później się nad tym zastanawiała. Trochę mi to przeszkadzała, może dlatego, że ja taka nie jestem. Jednak książka, jako całość, pisana językiem kolokwialnym. Przemyślenia bohaterów są dosyć długie, jednak nie męczą. Można powiedzieć, że jest pół na pół – połowa książki to dialogi, druga połowa – opisy.

Jest to idealna powieść na gorące lato. :) Tak na zakończenie słoneczko, które towarzyszyło mi przez całe czytanie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz